PSYCHOLOGIA INDYWIDUALNA

Granice w samorozwoju

Cywilizacji samorealizacji.

Żyjemy w czasach, w których oczekiwania wobec jednostki są wysokie. wskazane jest, by nieustannie się rozwijała, osiągała kolejne „etapy”, wchodziła na nowe szczyty, ogólnie – była w stanie ciągłego sukcesu. Nie tylko brzmi to wyczerpująco, ale takie jest. Spełnianie wielu oczekiwań – społeczeństwa, bliskich, swoich, potrafi naprawdę utrudnić życie. Oprócz utrudniania życia, gorączka ciągłej samorealizacji może być po prostu… niebezpieczna. Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy dana osoba po pracy w biurze, wykonaniu nadgodzin wraca do domu i wcale nie odpoczywa, ponieważ bierze się za czytanie książki (na co nie ma siły), pakuje się na trening (na który nie ma ochoty) czy słucha podcastu o tym, jak być lepszą wersją siebie. A co jeśli by zaakceptować, że ta wersja, które jest obecnie, jest całkiem w porządku?

Czy ciągła samorealizacja jest możliwa (i zdrowa)?

Coraz częściej mówi się o potrzebie odnalezienia siebie, zbudowania dobrej relacji ze sobą. I wszystko to jest wspaniałe i dobre, ale jak to w życiu bywa – z umiarem. Prawie każdy z nas w swoim otoczeniu znaleźć może osoby, które chcą poprawić swoje relację ze sobą i innymi, udoskonalić się. ich grafik jest bardzo napięty – oprócz codziennej pracy zapisują się na coraz to nowe kursy doszkalające, we wtorki mają sesje jogi, w czwartki wizytę u psychoterapeuty, w piątki koncert relaksacyjnych gongów, a w niedzielę, po zrobieniu na instagrama zdjęcia zdrowego „slow food” przebierają się w sportowe ubranie i idą na jogging słuchając podcastu o tym, jak być bardziej wydajnym. I chociaż wydaje się to nieco przerysowane, wcale nie musi takie być. Żyjemy w cywilizacji produktywności, stawania się lepszym osiągania sukcesów, w której nie ma miejsca na porażki, zmęczenie czy gorsze dni.  W rzeczywistości takie życie na dłuższą metę nie wydaje się możliwe. Każdy z nas potrzebuje odpoczynku – i to niekoniecznie takiego aktywnego, który dobrze wygląda… w zasadzie w czym? W certyfikacie z przechodzenia życia i zbierania sukcesów? Czasami warto zatrzymać się i uświadomić sobie, że nasze ciało ma pewne granice, które należy respektować. I my też musimy granice stawiać – chociażby niezdrowym, obciążającym wymaganiom z zewnątrz (ale i z wewnątrz). 

Co zrobić, by nie zatracić się w samorealizacji?

Pomocne może okazać się zatrzymanie na chwilę i zastanowienie – co ja w zasadzie lubię robić, co sprawia mi przyjemność? Odciążające dla wielu osób okazuje się zrozumienie i zaakceptowanie faktu, że nie we wszystkim, co się robi, osiągać trzeba perfekcję, a nieidealne aktywności także mogą sprawiać przyjemność. Porównać to można do naczynia z gliny, które nawet zyskuje na wartości, gdy jest oryginalne, niedoskonałe, inne niż wszystkie. Tak też warto spojrzeć czasami na to, co robimy w życiu i zadać sobie pytanie – po co ja to w zasadzie robię? Ciągły pęd i próba udoskonalenia siebie prowadzić mogą do zaburzenia wiary w siebie i swoje możliwości – skoro powstaje przekonanie, że ciągle jestem niewystarczająco dobry/a, jak mam lubić i akceptować siebie? Do głosu coraz częściej dochodzić może wewnętrzny krytyk, który komentować może każde staranie jako „zbyt mało”, „można lepiej”, „stać Cię na więcej”. To bardzo wyczerpujące. Chwile słabości dotyczą każdej jednostki i czasami po prostu trzeba sobie na nie pozwolić – nie jesteśmy maszynami, które mają nieograniczone moce przerobowe. Powiedzenie sobie STOP w zakresie rozwoju osobistego jest wskazane, kiedy czujemy, że na głowie mamy po prostu za dużo. Nadmiar prób samodoskonalenia prowadzić może do trudności nie tylko psychicznych, ale i fizycznych, pojawiać się mogą zaburzenia psychosomatyczne. Ciągły rozwój to ciągły stres i myśli „nie jestem wystarczająco dobry/a”, „co mogę zrobić, by być jeszcze lepszy/a?”. To ciągłe dokładanie sobie do wora, którego powoli już nie da się udźwignąć. Warto mieć na uwadze, że czasami zdrowe okazuje się rozsądne rozłożenie celów w czasie, założenie, że czasami spotkać mogą nasz gorsze dni czy chwile.

Podsumowanie.

To, co w życiu jest ważne, to uważność na siebie. Nasze ciało wiele nam mówi, ale trzeba nauczyć się je czytać. Warto zadać sobie pytanie co dają nam te wszystkie aktywności, które podejmujemy, jakie mamy cele, co z naszymi relacjami – z innymi i ze sobą. Czasami trzeba po prostu wrzucić na luz i być dla siebie wyrozumiałym. 

Marta Melka-Roszczyk

AutorMarta Melka-Roszczyk

Jestem doktorem nauk o zdrowiu, psychologiem, psychoterapeutą oraz biegłym sądowym. W swojej prywatnej praktyce zajmuję się psychoterapią indywidualną osób dorosłych, młodzieży oraz psychoterapią par i małżeństw. Nieustannie doskonalę warsztat swojej pracy uczęszczając na seminaria, konferencje naukowe oraz specjalistyczne kursy i szkolenia. Swoją pracę poddaję regularnej superwizji.
Bądź na bieżąco z naszymi wskazówkami, narzędziami i rozwiązaniami

Zapisz się na Newsletter.

Certyfikaty.